Opublikowany 15 listopada 2022
11 min
Poczucie winy – niebezpieczna toksyna.
Poczucie winy to – obok wstydu i lęku – jedna z najbardziej destrukcyjnych emocji dostępnych w katalogu ludzkich uczuć. Niczym ŚMIERCIONOŚNA TOKSYNA, dosłownie i w przenośni, trawi nas od środka systematycznie i konsekwentnie zatruwając coraz to nowe obszary funkcjonowania.
Infekuje nie tylko nasz sposób myślenia o sobie, ale wślizguje się w nasze relacje uniemożliwiając budowanie szczerych, nieskrępowanych więzi z naszymi rodzicami, dziećmi, partnerami czy przyjaciółmi.
Poczucie winy ściąga nas w dół w otchłań rozpaczy i beznadziei. Powoduje bezsilność. Zabija wrodzoną radość życia. Krępuje naszą wolność i niweczy plany na przyszłość. Niszczy wszystko co dla nas ważne i cenne. Spętani kajdanami winy kierujemy nienawiść do wewnątrz, dobrowolnie odbierając sobie prawo do cieszenia się życiem, do wdzięczności i nadziei.
Czym tak naprawdę jest poczucie winy, jak się przejawia i co się z nim wiąże?
Elisabeth Kübler-Ross, amerykańska lekarka i autorka książek w Lekcjach życia[1] definiuje winę jako „UWEWNĘTRZNIONY GNIEW” który pojawia się w momencie naruszenia naszego systemu wierzeń i wartości. Według autorki wywodzi się on z dzieciństwa kiedy to uczeni jesteśmy, że POTRZEBY INNYCH SĄ WAŻNIEJSZE NIŻ NASZE.
System oceniania i wyrażania aprobaty za zachowania spełniające oczekiwania ważnych dla nas autorytetów – rodziców, dziadków, nauczycieli, duchownych czy rówieśników oraz karania za wszelkie odstępstwa od przyjętych norm i zasad jest powszechny w każdym środowisku i w każdym czasie. Skala tego zjawiska nierozerwalnie wiąże się z wiarą we współistnienie przeciwstawnych sił DOBRA i ZŁA.
Niemal wszystkie religie i kultury świata – pisze w książce Oddychając pod wodą amerykański franciszkanin Richard Rohr[2] – uczą, że grzech i zło powinny zostać potępione, a sprawca ukarany zarówno na tym jak i na tamtym świecie.
Wychowanie w dualistycznym systemie kar i nagród szybko czyni z nas samych kompetentnych SĘDZIÓW. Stajemy się niebywale biegli w OSĄDZANIU, KRYTYKOWANIU i PUNKTOWANIU wszelkich zachowań, osób i zjawisk niezgodnych z naszym uwewnętrznionym kodem moralnym.
Pociąganie innych do odpowiedzialności zaspokaja naszą emocjonalną potrzebę MŚCIWEGO ODWETU, o czym pisze w Technice uwalniania amerykański wykładowca i psychiatra David R. Hawkins[3].
Sens dualistycznego postrzegania rzeczywistości zarówno Rohr jak i Hawkins zgodnie przypisują ego – naszemu małemu „ja”. Nie płyną z niego ŻADNE WYMIERNE KORZYŚCI ani dla społeczeństwa, ani dla jednostki. W skali makro silna potrzeba dochodzenia sprawiedliwości sankcjonuje wojny, ataki terrorystyczne, podziały, brak dialogu, przemoc i agresję. W skali mikro rodzi autodestrukcyjne przekonania i brak poczucia wewnętrznej integralności, co kładzie się cieniem na wszystkie dziedziny życia.
Jak rozpoznać symptomy świadczące o tym, że zmagamy się z poczuciem winy?
Pierwszą przesłanką może być uświadomienie sobie jak silnie pracuje w nas przekonanie, że ZA BŁĄD NALEZY SIĘ KARA, A NA NAGRODĘ TRZEBA ZASŁUŻYĆ. Możemy śmiało założyć, że każdy z nas znajdzie w swoich wspomnieniach sytuacje w których mógł się zachować inaczej.
Mogliśmy być bardziej spostrzegawczy, wcześniej wychwycić symptomy, lepiej się odżywiać, więcej odpoczywać, mniej pracować, spędzać więcej czasu z rodziną, więcej pomagać, mniej się kłócić i złościć, mniej bać, bardziej cieszyć się tym co mieliśmy. Zawsze mogliśmy być lepszymi matkami, ojcami, braćmi, siostrami, córkami, synami, żonami, mężami przyjaciółmi, pracownikami czy szefami. Najbardziej niszczące w tego rodzaju przekonaniach jest to, że czynią z nas ZAKŁADNIKÓW PRZESZŁOŚCI, a tej – jak wiemy – NIE DA SIĘ ZMIENIĆ.
Narastające poczucie winy daje nam o sobie znać w postaci męczących WYRZUTÓW SUMIENIA, które stopniowo zżerają nas od środka powodując narastający stres i frustrację. Codzienna egzystencja staje się bardzo trudna. Negatywna energia piętrzy się w ciele i zaczyna szukać ujścia.
Poczucie winy przybiera bowiem często postać NIEZDROWEJ POKUTY, nienawiści do samego siebie i negowania siebie – pisze Hawkins[4]. Stajemy się podatni na choroby, popadamy w uzależnienia, odmawiamy sobie przyjemności, nie potrafimy cieszyć się tymi, których mamy obok siebie, ani tym, co mamy. Ulegamy kolejnemu destrukcyjnemu przekonaniu, że NIE ZASŁUGUJEMY NA NIC DOBREGO.
A więc nie zasługujemy na miłość, szczęście, pieniądze, dobrą pracę, własny dom czy mieszkanie, przyjaciół, dziecko, zdrowie, trwałe małżeństwo, nowego partnera czy partnerkę. Nie oczekując od życia hojnych darów pozostajemy ślepi i głusi na pojawiające się szanse, możliwości i zaproszenia.
Wbrew pozorom, czerpiemy z takiego podejścia dwojakie KORZYŚCI – zauważa Hawkins. Po pierwsze odczuwamy spadek napięcia i ulgę bo oto wreszcie odbywamy zasłużoną karę (uff!). Po drugie wchodzimy w nową, bardziej akceptowalną ROLĘ OFIARY. (Więcej na temat trybu ofiary tutaj). Ciche użalanie się nad sobą daje nam swoistą satysfakcję i przyjemność. Wreszcie dajemy sobie prawo, by domagać się współczucia.
Jak się łatwo domyślić, uzyskane w ten sposób uczucie ulgi jest złudne, fałszywe i krótkotrwałe. Nasza nowa pozycja naznaczona krzywdą i cierpieniem powoduje, że czujemy się moralnie uprawnieni do wydawania własnych sądów. Ofiara bowiem często szybko sama staje się katem. Następuje WTÓRNE ZATRUCIE NASZEWJ UWAŻNOŚCI, którego objawami są krytykowanie, ocenianie, obwinianie, oskarżanie i szukanie odwetu. Efekt?
BRAK EMPATII I TOLERANCJI, który manifestuje się coraz większym zamknięciem na drugiego człowieka. Wchodząc w rolę sędziów odgrywamy kolejny akt zemsty. Oto ego odnosi swoje rozpaczliwe zwycięstwo! Jednak nie mija dużo czasu a znów dosięgają nas wyrzuty sumienia i… błędne koło się zamyka – konstatuje Hawkins.
Największy dramat polega na tym, że owe postrzeganie jest jedynie naszą projekcją, ODZWIERCIEDLENIEM WEWNĘTRZNEGO STANU DUCHA. Nie zdajemy sobie sprawy, że widzimy świat przez pryzmat własnych negatywnych emocji i to one kształtują nasze interpretacje zdarzeń. Niewinny zawsze widzi wokół siebie niewinność – podkreśla Hawkins – a dławiony poczuciem winy – winę.
Pocieszające jest to, że każdą interpretację można zmienić. Każde błędne koło można wybić z utartych kolein. Na poczucie winy istnieje skuteczne ANTIDOTUM. Jest nim współczucie. W połączeniu z wdzięcznością i przebaczeniem może zdziałać w naszym życiu prawdziwe cuda – przekonuje Richard Rohr. Dostęp do nich osiągamy uznając i akceptując własne ograniczenia.
A więc PRZESTAŃ SIĘ NAS SOBĄ PASTWIĆ! Samobiczowaniem niewiele osiągniesz, nikogo nie uratujesz, nic nie zmienisz. Pogrążysz się jedynie w rozpaczy i beznadziei. Spójrz na siebie z wyrozumiałością. Uznaj własną kruchość, może chwilową słabość, ale nie myl poczucia winy z odpowiedzialnością. Jeżeli kogoś skrzywdziłeś, spróbuj to naprawić. Proś o przebaczenie. Przeproś. A przede wszystkim WYBACZ SAM SOBIE.
Pamiętaj, że podejmując decyzje wybierasz zawsze to, co w danym momencie wydaje ci się jedynym słusznym rozwiązaniem.
- Może nie zawsze wiedziałeś tyle co wiesz dzisiaj?
- Może nie zdawałeś sobie sprawy z dalekosiężnych skutków swoich decyzji?
- Może byłeś mniej świadomy, słabszy, mniej widziałeś, mniej rozumiałeś?
- Może zabrakło ci wyobraźni? Albo odwagi?
- Może nikt cię nie nauczył? Może nie było przy tobie nikogo kto by cię wsparł?
Jak długo będziesz się obwiniał? Dzień, dwa, miesiąc, rok a może całe życie? Może twoje winy odkupią dopiero twoje dzieci, wnuki lub prawnuki?
ODPUŚĆ SOBIE! Nie jesteś więźniem przeszłości. Jedyne co naprawdę istnieje to tabula rasa twojego TERAZ. Tylko od ciebie zależy jak ją zapiszesz. Zrób z czystej karty twojego DZIŚ dobry użytek. Zasługujesz na wszystko co w życiu najlepsze.
Nie bój się żyć! Nie bój się marzyć! Nie bój się być szczęśliwym! WEŹ GŁEBOKI ODDECH. Zakotwicz swoje zmysły w teraźniejszości. Wsłuchaj się w ciszę. Twoja pełna uważności obecność pozwoli ci odzyskać kontakt z twoim prawdziwym Ja – twierdzą zgodnie Rohr i Hawkins. Wyciszając umysł odkleisz się od destrukcyjnych myśli, które podsuwa ci wiecznie zagrożone ego. Tym samym uwolnisz się od negatywnych emocji, które pozbawiają cię radości życia.
WEŹ JESZCZE JEDEN ODDECH i… pozwól sobie na uśmiech. Zaparz kawę jaką lubisz. Zjedz dobre ciastko. Pójdź na spacer. Poczuj wiatr we włosach. Wystaw twarz do słońca. Otul się miłością, zrozumieniem i współczuciem. To nie próżność, pycha czy arogancja. Przykazanie miłości mówi: „Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego”. Punktem wyjścia jest więc MIŁOŚĆ, AKCEPTACJA i SZACUNEK DO SIEBIE. To one są platformą, która łączy cię ze światem i innymi ludźmi. Im hojniej się nimi obdarujesz, tym szczodrzej obdzielisz nimi świat. A on…
Odpowie ci tym samym.
[1] Elisabeth Kübler-Ross, David Kessler. Lekcje życia. Specjaliści od śmierci i umierania zdradzają tajemnice życia. Wydawnictwo Media Rodzina, 2014.
[2] Richard Rohr, Oddychając pod wodą, Duchowość i Program Dwunastu Kroków. Wydawnictwo Charaktery, 2017.
[3] David R. Hawkins. Technika uwalniania. Wydawnictwo Virgo, 2016.