Kategorie
Artykuły

Nie taki stres straszny, by się w nim utopić.

2 min

Nie taki stres straszny, by się w nim utopić.

Wojna ze stresem toczy się od lat i – jak do tej pory – nikomu jeszcze nie udało się opracować metody, która zagwarantowałaby całkowite wyeliminowanie go z życia. Po pierwsze dlatego, że jest to niemożliwe. Po drugie dlatego, że póki żyjemy, stres jest nam NIEZBĘDNY DO PRZEŻYCIA.

Warto wiedzieć, że gdy zalewa nas stres, instynktownie przełączamy się w TRYB PRZETRWANIA, czyli ewolucyjnie wykształcony program służący RATOWANIU ŻYCIA. Za reakcję tę odpowiada WSPÓŁCZULNY UKŁAD NERWOWY, którego celem jest zmobilizowanie naszego ciała do podjęcia skutecznej walki lub ucieczki. Wskutek jego aktywacji do krwi uwalniają się hormony stresu (m.in. adrenalina, noradrenalina i kortyzol). Pod ich wpływem nasza uwaga rozszerza się, serce zaczyna bić szybciej, tętno rośnie, oddech przyspiesza, mięśnie napinają się, a źrenice zwężają. Aby dodatkowo zwiększyć rezerwy energetyczne, następuje wyrzut glukozy do krwi, a wszystkie pozostałe układy (np. trawienny czy odpornościowy) ograniczają jej wydatkowanie. Reakcja ta uruchamia się w organizmie MIMOWOLENIE i POZA NASZĄ KONTROLĄ. Dzięki niej potrafimy stawić czoła niebezpieczeństwu i dokonywać rzeczy pozornie niemożliwych. Dobra nasza!

Ale… Nie ma nic za darmo. Reakcja stresu wymaga ogromnych nakładów ENERGII, zarówno na poziomie fizycznym, jak i mentalnym i psychicznym. Dlatego po każdej sytuacji stresowej, potrzebujemy CZASU NA REGENERACJĘ i ponowne NAŁADOWANIE AKUMULATORÓW.

To jest właśnie moment, w którym – cały na biało – stery przejmuje PRZYWSPÓŁCZULNY UKŁAD NERWOWY, który odpowiada za wyhamowywanie reakcji stresu w ciele. Gdy oddajemy się w jego czułe objęcia, nasze mięśnie rozluźniają się, serce zaczyna bić wolniej, oddech uspokaja się, a my możemy się ZRELAKSOWAĆ. Uff!

Zapytasz: „To w czym problem?”

Otóż, problem polega na tym, że w naszym codziennym życiu ekspozycja na stresogenne bodźce tak szybko się nie kończy. Kiedy uporamy się z jednym wyzwaniem/problemem/konfliktem/zagrożeniem, tuż za nim kolejkują się kolejne. Ostatecznie, kończy się na tym, że zamiast płynnie przełączać się pomiędzy układami (współczulnym – pobudzenia i przywspółczulnym – spoczynku), stan pobudzenia (czyli stresu) utrzymuje się w naszym ciele PRZEWLEKLE. Dopada nas tym samym CHRONICZNY STRES.

W konsekwencji nasza wewnętrzna RÓWNOWAGA zostaje ZACHWIANA, a przeładowany system nerwowy w końcu odmawia posłuszeństwa, powodując załamanie nerwowe, uczucie wypalenia, obniżenie nastroju czy depresję.

Dlatego dziś, jak nigdy potrzebujemy, po pierwsze ZROZUMIEĆ STRES, a po drugie nauczyć się ŚWIADOMIE NIM ZARZĄDZAĆ. Tego typu kompetencję nabywamy podczas TRENINGU UWAŻNOŚCI (mindfulness).

UWAŻNOŚĆ jest niczym ochronny filtr, który dopuszcza do naszego umysłu odżywcze składniki (Thich Nhat Hanh). Świadome zatrzymanie się w chwili obecnej uspokaja ciało, wycisza emocje i pozwala odkleić się od destrukcyjnych myśli. Co – DA SIĘ TRENOWAĆ.

Gdzie? Na poduszce 🙂

Przeczytaj także

Sześćset odcieni szarego. (+ AUDIO)
Medytacja uważności - palmy i zachody słońca czy obieranie ziemniaków? (+ AUDIO)
Uważne książkowanie, czyli dla każdego coś miłego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *