Kategorie
Artykuły

Jak nie drzwiami to oknem, czyli o wyparciu słów kilka.

3 min

Jak nie drzwiami to oknem, czyli o wyparciu słów kilka.

Kiedy dopadają nas trudne myśli i zrodzone pod ich wpływem trudne emocje, kiedy nie chcemy przyjąć czegoś do wiadomości, nie potrafimy się z czymś zmierzyć, pogodzić, czegoś do siebie dopuścić lub czegoś odpuścić – często nieświadomie sięgamy po mechanizm zwany WYPARCIEM.

A że wyparcie nie jest ani intencjonalne, ani świadome, to faktycznie działa niczym MAGICZNE ZAKLĘCIE. Raz zastosowane wymazuje z naszego życia to, co niewygodne, trudne, nieprzyjemne, przykre, ciężkie, gorzkie, przerażające czy bolesne.

Raz, dwa, trzy, znikasz ty! Było i się zmyło. Puff…! Nie ma. Non c’è problema! No, a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal…

Dzięki temu czujemy się lepiej. O NIEBO LEPIEJ. Nie musimy patrzeć, widzieć, słyszeć, mierzyć się, przyznawać, kontaktować – a co najważniejsze GODZIĆ – z tym, czego nie chcemy, nie potrafimy czy nie jesteśmy gotowi przyjąć.

I to jest w porządku. Mechanizmy obronne powstały po to, by nas chronić. Ale pełnią swoją obronną funkcję jedynie do czasu…

Musimy bowiem wiedzieć, że za kulisami naszej świadomości – DZIEJE SIĘ! Supresjonowanie, kontrolowanie, cenzurowanie i wypieranie niechcianych treści i uczuć kosztuje nas potworne ilości energii. I to przynajmniej z dwóch powodów.

Po pierwsze dlatego, że ignorowane treści i zrodzone pod ich wpływem emocje, wcale nie znikają. Wręcz przeciwnie, ROSNĄ W SIŁĘ, coraz głośniej domagając się o naszą uwagę.

A po drugie dlatego, że ignorowane treści i zrodzone pod ich wpływem emocje, nieustannie kłębią się po ciemnych korytarzach naszej psyche, nie ustając w próbach wydostania się na zewnątrz. Jak?

NA PARTYZANTA, oczywiście!

W zamaskowanej formie przypominają o swojej obecności w snach, nerwicach, natręctwach, tikach nerwowych, pomyłkach, przejęzyczeniach, projekcjach, zaburzeniach lękowych, stanach depresyjnych czy… dolegliwościach z ciała.

Sztywny kark, zaparcia, ból w lędźwiach, wypadanie włosów, zmęczenie, skurcze, wrzody, migreny, kołatanie serca czy nudności mogą świadczyć zarówno o tym, że coś nam DOLEGA (dlatego zawsze warto się tym zainteresować od strony fizycznej), jak i o tym, że coś nam ZALEGA (dlatego zawsze warto się tym zainteresować od strony emocjonalnej/psychicznej).

Ciało i umysł są bowiem ze sobą ściśle związane i wzajemnie na siebie wpływają. Jeżeli zablokujemy przepływ w jednym z nich (tu: umysł), uleje nam się drugim (przez ciało). Jak to mówią: „Jak nie drzwiami, to oknem”.

I wbrew pozorom, DOBRZE, ŻE TAK JEST. Dolegliwości z ciała, to dla nas wskazówka, że coś jest na rzeczy, że coś w nas siedzi, że coś gryzie nas od środka, że czymś trzeba się zająć lub zaopiekować.

Tym bardziej, że ciało NIGDY NIE KŁAMIE.

Umiejętne wychwytywanie i odczytywanie sygnałów z ciała, może nam pomóc zorientować się, że:

  • coś poszło nam w pięty,
  • coś zalega nam na wątrobie,
  • coś ciąży na naszych barkach,
  • coś zwala nas z nóg,
  • coś przyprawia nas o mdłości,
  • coś nie pozwala nam zasnąć,
  • coś jeży nam włos na głowie,
  • coś wypala nas od wewnątrz.

Już sama świadomość, że coś jest nie tak, to pierwszy i najważniejszy krok w stronę jakiejkolwiek zmiany. Bez wiedzy Z CZYM TKWIMY i W CZYM TKWIMY, nie mamy szans ruszyć do przodu nie oglądając się za siebie.

Zasada jest prosta. Każde uczucie chce zostać zauważone, uznane i rozładowane. To trudne, brzydkie, odpychające, przerażające, ciemne, szorstkie, lepkie, dzikie czy obrzydliwe… również. Samo odwrócenie się do niego plecami nie sprawi, że zniknie. A skoro nie zniknie, to znaczy, że nadal jest obecne. Tu i teraz.

I urasta do niebotycznych rozmiarów. I nie spuszcza z nas wzroku. I nie odstępuje nas na krok. I nie przestaje deptać nam po piętach.

Zmierzenie się z tym, co trudne wymaga odwagi i dużego wysiłku. Całe szczęście, nigdzie nie jest napisane, że musimy robić to sami. Można sięgnąć po wsparcie przyjaciela, członka rodziny, partnera, znajomego, a jak trzeba, to i po profesjonalną pomoc.

Mając na względzie, że ciało i umysł są ze sobą połączone i wzajemnie na siebie wpływają, warto zasięgnąć języka zarówno u speców od ciała, jak i u speców od psyche. Zasada: „Jak nie drzwiami to oknem” działa – na szczęście – w obie strony.

Przeczytaj także

Toksyczna pozytywność. Kiedy potrzebne nam współczucie, nie trucie.
Mindfulness - siłownia dla umysłu.
Wypaleni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *