Opublikowany 6 lipca 2022
3 min
Dlaczego Wszechświat zsyła nam krowę, nie mleko?
Pewien proboszcz był bardzo pobożny. Powierzał Bogu wszystkie swoje troski i kłopoty. Modlił się o światło w podejmowaniu decyzji i chętnie służył innym.
Któregoś dnia, wioskę w której mieszkał, nawiedziła straszna powódź. Wszystkie domy znalazły się pod wodą. Niewiele myśląc, ksiądz wdrapał się na dach kościoła, po czym padł na kolana, wzniósł ręce ku niebu i zaczął się żarliwie modlić:
– „Boże, oddaję swoje życie w twoje ręce. Wierzę, że mnie kochasz i wiem, że mnie ocalisz”.
Gdy tak klęczał i modlił się, podpłynął sąsiad i zawołał:
– „Księże proboszczu, niech ksiądz wsiada, bo zaraz ksiądz zginie!”.
Na te słowa proboszcz tylko się uśmiechnął i odpowiedział:
– „Dziękuję sąsiedzie, ale nie skorzystam. Bóg mnie uratuje!”.
Sąsiad wzruszył ramionami i odpłynął w bezpieczne miejsce. Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy, lecz za każdym razem proboszcz uparcie odmawiał ewakuacji i jeszcze głośniej wołał do Boga o pomoc. W końcu utonął.
Gdy rozżalony stanął przed Majestatem Najwyższego, nie mógł powstrzymać się i z wyrzutem zapytał:
– „Boże, dlaczego mnie nie uratowałeś? Tak w ciebie wierzyłem, ufałem ci, oddałem się cały w twoje ręce! A ty mnie opuściłeś i pozwoliłeś mi zginąć! Dlaczego?!”
– „Jak to: »pozwoliłem ci zginąć«”? – zapytał Bóg. – „Przecież aż trzy razy wysyłałem po ciebie łódź! Dlaczego nie wsiadłeś…?”
***
Ta historia podoba mi się z trzech powodów. Po pierwsze pokazuje, że gest oddania się szeroko rozumianej Sile Wyższej (co w kręgach świeckich nazywa się „odpuszczaniem”, a w religijnych „zawierzeniem”) NIE OZNACZA BIERNOŚCI. Po drugie pokazuje, że te wyżej wymienione siły nie działają w jakiś magiczny sposób, tylko POPRZEZ LUDZI. Po trzecie, pokazuje, że TYLKO OD NAS ZALEŻY czy skorzystamy z podarowanej nam szansy czy też nie. Jako wolne istoty zostaliśmy obdarowani WOLNYM WYBOREM. Warto zdawać sobie sprawę, że wolność ma jednak swoją cenę, a jest nią ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Odpowiedzialność – jak sama nazwa wskazuje – to inaczej nasza ODPOWIEDŹ na to, co się wydarza. A że każda odpowiedź (akcja) wywołuje konkretną odpowiedź otoczenia (reakcję), to czy tego chcemy, czy też nie, nasze działania mają swoje KONSEKWENCJE. I to my, nikt inny, będziemy z nimi żyć.
Osobiście wierzę, że Wszechświat jest żywą, reaktywną tkanką, która wchodzi z nami w nieustanną interakcję i czynnie nas wspiera. Jednocześnie wiem, że Wszechświat niczego ZA NAS nie zrobi, gdyż w ten sposób ingerowałby w naszą wolność osobistą i prawo do samostanowienia.
Wolność obliguje nas do samodzielnego podejmowania decyzji i aktywnych działań. Czekanie z zawieszonymi rękami, aż ktoś lub coś rozwiąże nasz problem, wybawi nas z kłopotów czy zamanifestuje nasze pragnienia podczas, gdy my będziemy się temu biernie przyglądać z boku, jest nie tyle mrzonką, co DOBROWOLNYM UBEZWŁASNOWOLNIENIEM SIĘ. Tkwienie w trybie ofiary – bo tak inaczej nazywa się ten stan – ma zaś swoje daleko idące (i niezbyt ciekawe) konsekwencje. (Więcej na ten temat trybu ofiary przeczytasz tutaj).
Reasumując, Wszechświat nie zsyła nam gotowców, lecz NARZĘDZIA. Dlatego najczęściej, kiedy prosimy o wsparcie, otrzymujemy… krowę, nie mleko.
A gdy już ją otrzymamy – najczęściej za pośrednictwem innych ludzi – to mamy obowiązek o tę krowę zadbać, wykarmić ją i dopiero potem – samodzielnie – wydoić. Nasze szczęście, dobrostan i satysfakcja z życia same się bowiem… nie wydoją.
Warto pamiętać, że BRAK DZIAŁANIA TEŻ JEST SWOISTYM DZIAŁANIEM (decyzją, wyborem) i również ma swoje konsekwencje w realnym świecie. Dość boleśnie przekonał się o tym anegdotyczny proboszcz.
Oczywiście możemy wybrać każdą z opcji. W końcu, mamy do tego święte prawo.