Kategorie
Artykuły

Kobiece przywództwo. Czasem trzeba być trochę niegrzeczną.

3 min

Kobiece przywództwo. Czasem trzeba być trochę niegrzeczną.

Masz być miła. Mają cię lubić. Masz być taktowna. Masz liczyć się ze zdaniem innych. Masz nigdy się nie złościć, a już na pewno nie przejawiać agresji czy arogancji – tak o grzecznych dziewczynkach pisze coach kobiet, Tara Mohr.

Bycie „grzeczną dziewczynką” nauczyło nas – kobiety – wielu cennych umiejętności, które sprawdzają się w życiu, ale jednocześnie wzmocniło w nas nawyki, które sabotują nasze zdolności przywódcze. Sumienność, skromność, takt, ogłada – tak mile widziane i w domu i w szkole – zdają się nie przekładać na umiejętność podejmowania odważnych wyzwań w życiu zawodowym, a przynajmniej znacznie ten proces utrudniają.

Metamorfoza grzecznej dziewczynki w kobietę sukcesu wymaga uzupełnienia wachlarza jej zdolności właśnie o te kompetencje, na które chłopcy mają społeczne przyzwolenie od najmłodszych lat – twierdzi Tara. A należą do nich:

Kwestionowanie autorytetów: Krnąbrność, dokazywanie i wygłupy uczą chłopców nie tylko być przy sobie, ale śmiało dzielić tym, co myślą. Nieustanne wystawianie się na krytykę i ocenę oswaja ich z uczuciem odrzucenia i uczy bić o własne racje.

Takiego treningu pozbawione są dziewczynki. Wszelkie przejawy powyższych cech są u nich bowiem konsekwentnie tępione. Od grzecznych dziewczynek oczekuje się przede wszystkim posłuszeństwa i pokory. Takie wychowanie nie tylko blokuje ich naturalną ekspresję, ale tłumi odwagę, by głośno komunikować swoje idee. W konsekwencji wyrastają na kobiety, które każdy przejaw krytyki czy oceny traktują jak wyrok, a nie okazję do podjęcia dyskusji czy obrony własnych racji.

Sztuka improwizacji: Brak zeszytu, przygotowania, pracy domowej, pomięty podręcznik, dwója na świadectwie. U chłopców? Rzecz normalna. U grzecznych dziewczynek? Nieakceptowalna. Tak głęboko uwarunkowana wiara w skuteczność perfekcyjnego przygotowywania się zabija w dziewczynkach kreatywność. W dorosłości nawykowo wzbraniają się więc przed podejmowaniem wyzwań, do których nie czują się idealnie przygotowane. Tym sposobem, wiele szans zwyczajnie przechodzi im koło nosa.

Zaufanie do siebie: Zamiast ufać swojej mądrości i doświadczeniu, wiele kobiet żyje w przekonaniu, że dobre są tylko wtedy, gdy ktoś oficjalnie to potwierdzi. Substytutem czerwonego paska i piątek na świadectwie są prestiżowe dyplomy, szkolenia, certyfikacje. Substytutem pochwał i nagród – fejsbukowe lajki i instagramowe serduszka. Kończy się na tym, że mając przełomowy pomysł – na przykład na własny biznes – kobieta nie realizuje go zgodnie z tym, co czuje, lecz szuka prowadzenia na zewnątrz. A zatem zamiast działać, próbować, ryzykować, uczyć się, upadać, otrzepywać się i wstawać, utyka w miejscu wikłając się w lepką pajęczynę cudzych opinii, porad, oczekiwań, pomysłów i instrukcji.

Umiejętność prezentowania własnych osiągnięć: Dla wielu kobiet chwalenie się własnymi sukcesami to przejaw arogancji. Popisują się chłopcy i to jest w porządku. U dziewczynek to oczywisty brak taktu i wyczucia. Bo nie dość, że komuś mogą sprawić przykrość, to jeszcze – nie daj Bóg – ktoś poczuje się zagrożony. Lepiej siedzieć cicho jak trusia i poczekać, aż ktoś sam zapyta. Pytanie, kiedy to się wydarzy i ile razy się… nie zdarzyło…?

Dziewczyny! Czy w Was też pracują cechy „grzecznej dziewczynki”? Chłopaki! Czy widzicie czym to się może skończyć u Waszych córek?

___________________________________

Czas brać życie za rogi a sprawy w swoje ręce! Też byłam (i wciąż jestem) grzeczną dziewczynką, ale wiem, że czasami – cytując Roalda Dahla – aby zmienić bieg swojej historii, trzeba być trochę… niegrzeczną.

Jako coach wspieram kobiety w realizowaniu śmiałych wyzwań. Organizuję i współprowadzę warsztaty i wyjazdy rozwojowe, które pomagają kobietom zaufać swojej wewnętrznej mądrości.

Chcesz wzMOCnić się na wiosnę? Jedź z nami na wzmacniający, kobiecy wyjazd rozwojowy wzMOCnionanawiosnę. Szczegóły i zapisy tu.

Przeczytaj także

Jak odpoczywać bez wyrzutów sumienia?
Nie zaczęło się od ciebie, czyli o pokoleniowej sztafecie miłości.
Czy czerpiemy korzyści z patologii, w których tkwimy? Tak, i to niemałe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *