Opublikowany 2 października 2022
2min
Kryzys i Zmiana – udane małżeństwo.
„Nasze umysły nie są nastawione na to, by zapewnić nam szczęście, tylko na to, by zapewnić nam bezpieczeństwo” – Noor Hibbert.
Kryzys i Zmiana to wbrew pozorom zgrane małżeństwo. Darzą się szacunkiem, współpracują ze sobą, wspierają się wzajemnie i zawsze mogą na siebie liczyć.
Zmiana to – bezsprzecznie – ta jaśniejsza połówka. I choć większość z nas ogarnia strach, gdy jej postać pojawia się na horyzoncie, to jednak w głębi serca cieszymy się na jej widok.
Zmiana jest temperamentna, ekscentryczna i żywiołowa. Rozsiewa wokół siebie aurę tajemniczości i świeżości oraz obietnicę spełnienia. Rozpala w nas ambicję i zagrzewa do walki. Ma dobre wyczucie, pomysły i nieprzeciętny instynkt. Wie jak wydobyć z nas najwyższy potencjał. Czego by nie przyniosła, wie że mamy zasoby, by sobie z tym poradzić.
Ale jest też niezwykle wymagająca. Nigdy nie działa na pół gwizdka. Otwiera przed nami pole nieograniczonych możliwości, ale w zamian oczekuje partnerskiej współpracy, szczerego zaangażowania, wysokiej samodyscypliny i ogromnego samozaparcia.
Zna nas na wylot. Przejrzała wszystkie nasze sztuczki:
dzielenie włosa na czworo,
pławienie się we własnych lękach,
niekończącą się prokrastynację,
perfekcjonizm,
podszyte fałszywą skromnością – lenistwo.
Doskonale zdaje sobie sprawę kiedy realnie potrzebujemy czasu, by się wzmocnić, a kiedy uciekamy przed wzięciem za siebie odpowiedzialności. Dlatego tak łatwo nie odpuszcza. Wierci dziurę w brzuchu i nie daje spać po nocach dopóty, dopóki nie weźmiemy się do roboty.
Ale, oczywiście, do niczego nas nie zmusza. Posłuszna Prawu Wszechświata szanuje naszą WOLNĄ WOLĘ. Kiedy widzi, że nasz opór jest nie do przejścia, daje nam spokój i usuwa się w cień do czasu, aż będziemy gotowi na jej kolejną wizytę.
Zdarza się jednak, że rozdźwięk pomiędzy tym, czego w głębi duszy pragniemy, a tym czego z różnych powodów się boimy, jest tak wielki, że GRZĘŹNIEMY W PACIE. I to jest właśnie moment, w którym Zmiana wzywa na pomoc swojego partnera – Kryzys.
No a ten, wkracza do naszego życia na nieco innych zasadach… Ekhm.
Kryzys twardo stąpa po ziemi. Jest konkretny. Bywa gruboskórny i szorstki. Nie owija w bawełnę, nie przebiera w środkach i z nikim się nie patyczkuje. Nie interesują go nasze wewnętrzne rozterki, lęki i obawy. Bez zbędnych ceregieli stawia nas przed faktem dokonanym, wymuszając natychmiastowe działanie.
I choć Kryzys wzbudza w nas terror i trwogę, to wbrew pozorom, przemocowy NIE JEST.
Po pierwsze, przychodzi do naszego życia dopiero wtedy, gdy obecność Zmiany jest nieunikniona.
Po drugie, zjawia się dopiero wtedy, gdy nasz lęk przed Zmianą zaczyna nam realnie szkodzić, albo blokować nasz potencjał.
Tak naprawdę Kryzys jest szansą na to, by wyrwać się z patowej sytuacji, w której i tak od dawna TKWIMY.
Stawia nas czasem w granicznych okolicznościach i rzuca na kolana nie po to, by strącić na dno i pokazać jacy jesteśmy mali i słabi, ale po to, by rozbudzić w nas odwagę i determinację, których w innych – bardziej komfortowych i kontrolowalnych warunkach – nie zdołalibyśmy z siebie wykrzesać.
Reasumując, i Zmiana i Krysys nie zjawiają się w naszym życiu przypadkowo. Tak naprawdę zjawiają się na nasze osobiste zaproszenie. Na wołanie naszego SERCA. I choć nie szczędzą nam wyzwań i dramatów, to mogą być trampoliną, która wybija nas w górę i pozwala zaliczyć kolejny SKOK ROZWOJOWY.
Cheers to that!
Więcej na temat lęku przed Zmianą przeczytasz tutaj.